wtorek, 6 sierpnia 2013

Dzień trzeci, a może jeszcze drugi

Przed północą dotarliśmy fo San Sebastian po przejechaniu 974km.Niestety jeszcze po drodze zaczęło błyskać. To był początek problemòw. Nie dosyć że zaczęło się prawdziwe oberwanie chmury to na domiar złego nie znaleźliśmy żadnego noclegu. Założyliśmy obóz w centrum miasta.
Miasto na pewno robi wrażenie, ale w tym momencie mieliśmy dosyć wszystkiego, a przynajmniej ja. Jak zwykle siła spokoju Matrixa wzięła górę.
Posileni gorącą herbatą i bananowcem Natalii bez zmrużenia oka ruszyliśmy w dalszą drogę. Organizm jednak szybko odmówił współpracy. Matrix miał nawet sen... podczas jazdy.Zjechaliśmy zatem na stację i legnęliśmy na motocyklowych. Złapaliśmy trochę snu i porannym zachmurzonym słońcu ruszyliśmy dalej. Cudowne winkle i widoki szybko zrekompensowały nieprzespaną noc. Po południu dotarliśmy do miejscowości Plasencia na camping z basenem w którym niczym senior Siarra kąpaliśmy się w nim sami. Teraz po północy idziemy spać. Jutro Algerciras...

1 komentarz: